Koniec roku każdy pewnie kojarzy z szaloną zabawą sylwestrową. Grupa Młodzieży Szensztackiej postanowiła połączyć przyjemne z pożytecznym i urządziła rekolekcje sylwestrowe. Agata, Daria, Ala, Mateusz oraz Robert pod czujnym okiem s. M. Karoliny dołożyli wszelkich starań, by to czterodniowe spotkanie wkradło się uczestnikom w serca.
Czy im się to udało? Oczywiście, że tak!
Nie było ani jednej niezadowolonej osoby! A to wszystko dzięki naszym organizatorom, którzy stawali na rzęsach, żebyśmy się dobrze bawili. Przybyło około 20 osób z diecezji opolskiej i jedna z diecezji łowickiej. Lecz, powspominajmy teraz jak przebiegały te cztery dni rekolekcji. 29 grudnia 2017 roku po godzinie piętnastej rozpoczęliśmy spotkanie modlitwą. Nasi animatorzy zasypali nas grami integracyjnymi, w których wszyscy chętnie uczestniczyliśmy. Następnie, w krótkim impulsie Robert przybliżył nam postać ojca Kentenicha. Po tej ciekawej konferencji udaliśmy się do Sanktuarium na Mszę Świętą pod przewodnictwem o.Wojciecha Grocha.
Wieczorem odbył się wieczór gier planszowych, podczas którego mieliśmy okazję poznać się jeszcze lepiej i świetnie spędzić czas. I oto minął dzień pierwszy. Następny dzień rozpoczęliśmy jutrznią w Sanktuarium. Po śniadaniu o. Wojciech, w bardzo nietypowy sposób przedstawił nam historię sodalistów. Mieliśmy okazję na własnej skórze poczuć to, co czuli sodaliści.
Najważniejszy moment dnia, czyli Mszę Świętą, przeżyliśmy w Sanktuarium. Po obiedzie udaliśmy się na adorację, podczas której mieliśmy czas na „osobistą” rozmowę z Bogiem. Wieczór natomiast przyniósł nam kolejną niespodziankę – odwiedził nas pan Andreas, który jest jedyną żyjącą osobą w Polsce, która osobiście spotkała Ojca Założyciela. Po tym owocnym spotkaniu przyszedł czas na wieczór filmowy, podczas którego obejrzeliśmy „Chatę”. Nie będę zdradzał szczegółów dotyczących filmu, ale mogę zapewnić, że każdy z nas uronił choć jedną łzę.
Dzień upłynął na refleksjach i przemyśleniach i bardzo ubogacił nas duchowo. I wreszcie nadszedł ostatni dzień roku, czyli Sylwester. Po modlitwach porannych i śniadaniu udaliśmy się na Mszę Świętą do winowskiego kościoła. Po powrocie do Domu Ojca rozpoczęliśmy pracę w grupach. Następnie rzuciliśmy się w wir przygotowań. Wystrój sali, oprawa audiowizualna, zabawy, a także cała gama pyszności, które miały pojawić się na stole, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik.
O 19.00 rozpoczęliśmy naszą wspaniałą i niezapomnianą zabawę. Bawiliśmy się tak do 23, kiedy nastał czas na mszę, którą odprawił ksiądz proboszcz Eugeniusz Ploch z Winowa. Lepszego wejścia w Nowy Rok nie mogliśmy sobie wymarzyć. Po Mszy farosz zaprosił nas na taras widokowy przy kościele, z którego mogliśmy oglądać pokaz sztucznych ogni w całym Opolu oraz mieliśmy tam również okazję do złożenia życzeń. Po pokazie udaliśmy się na dalszą część imprezy, która pod przewodnictwem Mateusza trwała do białego rana. Tańczyliśmy do wielu muzycznych hitów oraz legendarnych piosenek. Nie zabrakło również stałych punktów programu, takich jak: „Belgijka” czy „Skrzypek”. Wszystkie te wspaniałe momenty uwieczniła Alicja. Pyszniutkie jedzenie zapewniły nam siostry Karolina i Renata. To była długa noc, podczas której wszyscy świetnie się bawili. Lecz nadszedł ranek, a tym samym czas pożegnań. Niezwykle szybko minął nam wspólnie spędzony czas. I choć pożegnania nigdy nie są wesołe, to cieszyliśmy się, że mogliśmy tak pięknie przeżyć te cztery dni.
Podziękowaliśmy Matce Bożej za możliwość spotkania oraz za wspaniałe przeżycia, które będziemy wspominać jeszcze na pewno bardzo długo. Słuchajcie więc przyszłe pokolenia! Nigdy, ale to przenigdy nie przebijecie Sylwestra w Winowie, ponieważ jest BOSKI! Dosłownie.
Napisał Piotr Olbrich